Topinambur w listopadzie
Jeśli testy na stan jelit nie wyszły pomyślnie, tzn mocz zabarwia się po buraczkach na czerwono, a po topinamburze mamy wzdęcia i gazy, czas na działanie. Pierwszym krokiem jaki warto podjąć to odżywianie prebiotyczne.
Prebiotyki są substancjami wspierającymi zdrową florę bakteryjną jelit. Jak wiemy jej obecność wydaje się być kluczowym warunkiem detoksykacji organizmu. Stosując probiotyk odżywiamy i przez to wspieramy w walce o terytorium drobnoustroje pożądanie. Dwadzieścia pięć lat praktyki lekarskiej upewniło mnie w przekonaniu, że główną przyczyną poważnych uszczerbków na zdrowiu są drobne błędy, wielokrotnie powtarzane.
Teraz opiszę mówiący o tym przykład działania prozdrowotnego, ale na odwrót. To znaczy robimy coś w przekonaniu, że poprawiamy sobie zdrowie. Przykładowo mit soku. Przygotowujemy soczki z owoców i warzyw. Pijemy je lub podajemy dzieciom sądząc, że są dla nich dobrodziejstwem. Tak naprawdę wszystko popsuliśmy. Dla zdrowia współczesnego człowieka zdecydowanie lepiej by było wylać sok do zlewu (wysoki indeks glikemiczny! sprzyja cukrzycy) a spożyć te części stałe, które są wyrzucane. To właśnie w nich np. w przypadku marchwi znajdują się ogromne ilości składników sprzyjających zdrowym bakterią. Jest także krzem, mający działanie ochronne przed zakażeniami pasożytniczymi. (dzieci cierpiące z powodu nawracających inwazji owsików prawie nigdy nie jedzą marchwi). Te “substancje resztkowe” są niezbędne, najważniejsze dla utrzymania równowagi mikrobiologicznej jelit. Przejadanie się pokarmami białkowymi łatwo prowokuje procesy gnilne w jelitach a nadmiar tłuszczów (gdy flora jelit nieprawidłowa) niesie ryzyko syntezy interesujących, z punktu widzenia lekarza, sterydów o działaniu hormonalnym. Drugi przykład dotyczy działania przemysłu spożywczego. Kiedyś (udało mi przeżyć się!) zdarzyło mi się kupić i zjeść kiszone ogórki. Były bardzo smaczne, takie w sam raz nie za kwaśne. Przecież każdy wie, że zdrowo jest dostarczyć sobie do przewodu pokarmowego kolejną porcję bakterii kwasu mlekowego. Ku mojemu zdziwieniu, tego posiłku chyba zupełnie nie przeżyła moja flora fizjologiczna. Odkryłem, dzięki udanemu doświadczeniu przeprowadzonemu na sobie, istnienie chemicznych środków hamujących dalszy postęp kiszenia. Chemia wymordowała bakterie zarówno w słoiku jak i w moim przewodzie pokarmowym.
Działanie prebiotyczne ma większość warzyw i znaczna część owoców. Im mniej przetworzone tym lepiej. Najkorzystniej jest spożywać w postaci surowej. Są oczywiście sytuacje, gdy z powodu pośpiechu, przepracowania a nawet pory roku nie jesteśmy w stanie takiej diety prowadzić. Drugim ważnym problemem jest w ogóle słabe trawienie – np. po chorobie gdy jeszcze nie jesteśmy w stanie jeść warzyw i owoców i taka sytuacja utrzymuje się przez dłuższy czas. Wtedy nie wystarczy zjeść trochę ,,dobrych bakterii”. One po prostu bez substancji resztkowych nie przeżyją. Wtedy radzę sobie dodając np. do kawy(!)- bo nie zmienia smaku, można też do jedzenia, preparat Środek Spożywczy z Błonnikiem w Proszku Nutrilite. Oprócz doskonałego odżywienia bakterii, dodatkową zaletą tego preparatu że zmniejszy apetyt.
Witam! Bardzo się cieszę, że zdecydował się Pan na założenia bloga 🙂 Ciekawe tematy i bardzo sympatyczny styl pisania. Przy okazji mam takie pytanie – czy ten błonnik musi być dodawany do potraw letnich / zimnych? Chodzi mi o to, czy wysoka temperatura go jakoś tam nie zabija? Wsypać go do świeżo zaparzonej kawy czy trzeba trochę odczekać? Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź. Kamila Golz-Malcer
No i poprosimy o więcej szczegółów dotyczących odżywiania prebiotycznego (nie tylko „na odwrót’ 🙂 Pozdrawiam