Hipnotyczne oddziaływanie kwiatów na kobiety jest tak oczywiste, że rzadko skłania do refleksji. Jeśli my mężczyźni chcemy zyskać przychylność, ocieplić relacje, okazać wdzięczność lub po prostu uzyskać wybaczenie (taka potrzeba często się zdarza, gdyż charakter męski jest chropawy), przynosimy kobiecie bukiet kwiatów. Jest ono głębsze niż tylko zwyczaje kulturowe i tkwi głęboko w nieuświadomionej sferze kobiecej osobowości. Dlaczego trzymamy kwiaty w domu? Ponieważ stwarzają ciepłą atmosferę domową. Bez nich dom jest jakby wyczyszczony („pachnie pustką domu alkoholika”) Dlaczego siejemy i sadzimy je w ogródkach i na balkonach? Są dla nas ważne, choć niejadalne (czytaj niepraktyczne). Oczywiście występują w pełni jadalne kwiaty, takie jak brokuł czy kalafior. Jednakże podarowane, zaskarbią nam przychylność tylko kozy. Są wypełnione tym, co typowo roślinne, co jest przyjemne, jednak nie działa „hipnotycznie”na naszą świadomość i podświadomość.
Co sprawia, że na widok kwiatów mamy takie a nie inne reakcje emocjonalne? Po pierwsze nie tylko my. Pszczoły, trzmiele, motyle i kolibry nie są obojętne na wdzięki kwiatów bo, rzecz prozaiczna, mogą coś niecoś przekąsić. Kwiaty wabią nas (i owady) barwą, formą i zapachem. Zdecydowanie odcinają się od „szarości” zieleni świadcząc o tym, że dzieje się tam rzecz szczególna.
Tak się składa, że świat ożywiony wykazuje pewną ciągłość, płynność rozwoju, w której zdarzają się „przeskoki na wyższy poziom”, po czym dalej rozwija się ciągłość. Tak jest aż do nowego przeskoku, nowej jakości. Przykładowo, małpy wykazują całą ciągłość rozwojową, a naczelne tak bardzo zbliżyły się do człowieka, że jesteśmy w stanie z dużą trafnością ocenić ich emocje i popędy. Natomiast by stać się człowiekiem (istotą samoświadomą) konieczny był skok rozwojowy w nową jakość. Wiele pojmujemy i rozumiemy z zachowań małp, ale nie przeprowadzimy z nimi dysput politycznych czy filozoficznych, bo ta sfera całkowicie jest im nieosiągalna.
Kwiaty z kolei zbliżają się do granicy rośliny-zwierzęta. Pojawia się zupełnie nowa jakość w roślinie. Biochemicznie dochodzi do syntezy wielu związków azotowych, związków aromatycznych, barwników, alkaloidów. Nowa jakość pojawiająca się w roślinie sprawia, że może ona nie tylko odżywiać, lecz wywoływać szczególne reakcje fizjologiczne – dla nas lecznicze, trujące, zmieniające percepcję świata (narkotyczne). Ta bliskość odbierana jest bardzo silnie przez organy zmysłów, działając poprzez część naszej osobowości, którą mamy wspólnie ze światem zwierząt, czyli emocje.
Zwierzęta od roślin odróżnia proces gastrulacji, czyli jakby wpuklenia się świata zewnętrznego we wnętrze istoty ożywionej. Tą tendencję „wpuklania się” świata zewnętrznego, jednakże niedokończoną, zauważamy w kwiecie. Im większe jest „wpuklenie”, tym silniej procesy zwierzęco-podobne są nasilone. Silniejsze jest oddziaływanie na fizjologię zwierzęcą/ludzką. Zazwyczaj te kwiaty są bardzo aromatyczne i trujące. Alkaloidy przy tym powstające mogą dramatycznie zaburzać nasz metabolizm. Przykładem jest Brugmansja (zazwyczaj określana jako bieluń – nasza rodzima roślina o podobnych własnościach). Ma ona duże, silnie zagłębione kwiaty i wydziela oszałamiająco silny zapach. Silnie zaznaczona „zwierzęcość” tej rośliny sprawia, że lepiej nie brać żadnego jej fragmentu do ust. Inną znaną rośliną o podobnych własnościach, choć o kwiatach barwy popłuczyn mięsnych, za to pięknych owocach, których spożycie wiele dzieci wyprawiło na tamten świat, jest Pokrzyk wilcza jagoda. Roślina zabójcza dla człowieka, natomiast owoce chętnie zjadane są przez ptaki, z których fizjologią nie dochodzi do interferencji.
Brugmansja – roślina, którą można równie dobrze kochać jak nienawidzić. Nie sposób jednak przejść obok niej obojętnie.
Z kolei np. roślina iglasta jaką jest cis wytwarza żywoczerwone osłonki nasion. Działa na nas podobnie jak kwiaty i jest to lubiana roślina ozdobna. Oznacza to, że fizjologia tej rośliny jest inna niż pozostałych podobnych roślin iglastych. Okazuje się, że jest trująca dla człowieka i straszliwie trująca dla koni.
Od lat przyglądam się ewolucji upodobań ludzi w odniesieniu do kwiatów, także tych doniczkowych. Zasadnicza zmiana, jaka się dokonała w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat jest taka, że bardzo rozpowszechniają się rośliny nie zawsze posiadające piękne kwiaty, lecz posiadające zadziwiającą formę, gdzie cała roślina uruchamia w sobie „nurt” zwierzęcy. Otaczamy się roślinami działającymi w sposób szczególny na nasze zmysły i jednocześnie silnie wpływającymi na naszą fizjologię po spożyciu (najczęściej trującymi).
Harmonizujemy i upiększamy naszą duszę otaczając się kwiatami, natomiast pijąc je jako herbatki ożywiamy nasze ciało, co znalazło swój praktyczny wymiar w terapiach kwiatowych Bacha, co daje wyraz temu, że mężczyźni również na swój sposób są wrażliwi na urok kwiatów. Szczególnie przyjmowanych w postaci nalewek.