Nie jest łatwo w pełni zachłysnąć się osiągnięciami współczesnej medycyny, skoro tak naprawdę funduje nam masę nieuleczalnych chorób. Albo raczej przekonanie o ich nieuleczalności. Trudno znaleźć obecnie choć jedną w pełni uleczalną chorobę internistyczną. Sfrustrowane tym osoby w obliczu zagrożenia dla swej egzystencji, słowem przyparte do muru, chętnie zwracają się ku środkowi nadzwyczajnemu jakim jest CUD UZDROWIENIA. Istnieją niezliczone dowody na to, że cudowne wyzdrowienia się zdarzają. Niestety współczesna medycyna jest do szpiku kości ateistyczna i nie przewiduje cudów. By one zaistniały należy zakładać, że człowiek to nie tylko ciało materialne. Czasami zastanawiam się, jak to jest możliwe by leczyć człowieka z chorób serca w taki sposób, jak naprawia się instalację hydrauliczną i optymistycznie oczekiwać przy tym, że chorego doprowadzi się do pełnego zdrowia. Byłby to cud! Nie wszyscy tego doświadczają. Raczej nieliczni mają wielkie szczęście przeżyć tak podniosłe zdarzenie. To, że krytycznie podchodzimy do doniesień o cudach uzdrowienia o jakich donoszą pisma i tradycja religijna jest wyłącznie naszym problemem. Choć naprawdę dużym wyzwaniem jest uwierzenie w takie cuda jak odzyskanie utraconych kończyn, nie należy arbitralnie zakładać, że takie twierdzenia to brednie. We wszystkich wielkich religiach świata podnosi się to, że „WIARA cię uzdrowiła”. Z tego wniosek, że tak naprawdę od prawdziwej, autentycznej wiary zależy to, czy doświadczymy na sobie cudu uzdrowienia. Nawet tak nieprawdopodobnego jak odzyskanie kończyn. Na naszej drodze spotykamy ludzi, którzy będąc ciężko, często śmiertelnie chorymi wkładają wielką wolę w to, by wyzdrowieć, po czym chorują jeszcze poważniej lub umierają. Dlaczego? Dlatego, że wkładają w to pragnienie – WOLĘ a nie WIARĘ!
Zacznijmy może od wpływu wywieranego na nasze zdrowie na mniejszą skalę. Śmierć jest stanem, w którym dusza opuszcza ciało. Opuszcza ciało, które stało się dla niej nieznośnie niewygodne, jak wspominaliśmy wcześniej. Oczywiście stan umierania może być wieloletni i człowiek, jako jego wyższa sfera, traci zainteresowanie dla świata a w końcu dla własnego ciała. Czasem obawa przed tym, by umieranie nie wiązało się z cierpieniem sprawia, że rozwija się u niego brak świadomości, czyli choroba Alzcheimera. Zrozumiałe jest to, że takie osoby bardzo trudno wyleczyć, bo dokonały już wyboru. Ich dusza zastygła w postanowieniu. Są jednakże osoby, które nie zgadzają się na niekończący się stan choroby. Kąpią się lub piją wody lecznicze, zmieniają dietę, ćwiczą stawy i mięśnie. Słowem, robią wszystko by ciało stało się ponownie przyjazne dla przejawów duszy. Reszty może dokonać ona sama. I dokonuje w zakresie powszechnie przyjętym jako proces zdrowienia.
Kiedy lekarz leczy i niewierzy w wyleczenie, a pacjent wyzdrowieje to CUD!
Jeśli chory nie wierzy w wyzdrowienie i wyzdrowieje to CUD!
Niestety, nauka nie dysponuje instrumentami do badania cudów, ponieważ nie istnieją. Zastąpiła je statystyka. Interesująca metoda badania poziomu wiary.